O tym, że cuda się zdarzają - jak znaleźliśmy szpital, który zgodził się leczyć naszego podopiecznego.

Kingsley o kulach


W tym artykule chciałabym wyrazić wielką wdzięczność wszystkim ludziom, którzy nam pomogli. Ten post jest długi, bo jest dużo do opowiedzenia, a ja dodatkowo jestem gadułą.

W poprzednim wpisie opowiedziałam wam historię obcokrajowca z Nigerii, który w listopadzie zeszłego roku przyjechał nas odwiedzić i zrządzeniem losu pozostał u nas do dnia dzisiejszego. Były policjant, postrzelony wiele lat temu w nogę, przyjechał pracować do Polski, lecz zamiast zarabiać pieniądze popadł w poważne problemy zdrowotne wynikające z zapalenia kości i szpiku w dawno operowanej nodze, zaniedbanej przez nigeryjską służbę zdrowia. Praktycznie zajrzał śmierci w oczy, gdyż noga dosłownie pękła z nadmiaru ropy, do tego doszła wysoka gorączka i tępy ból i bakteria w kości, której nie chciały zniszczyć żadne antybiotyki.

 

Wiele osób, które wcześniej czytało moje życzyło nam wytrwałości, a niektórzy prosili o zdjęcia rentgenowskie i wyniki badań, aby pokazać swoim lekarzom. Posypała się wielka lawina dobrych słów i bardzo mocno czułam to wsparcie, napełniające moje serce otuchą. Kingsley też wydawał się pełen wiary w rozwiązanie jego problemu.

I stało się.

 

Jedna z osób, pani Irenka, której nie znam i nigdy na oczy nie widziałam, zaproponowała, że skontaktuje nas z dyrektorem kliniki ortopedycznej w Otwocku. I tu się zaczęła lawina dobra...

 

Dyrektor kliniki, pan profesor Jarosław Czubak, przyjął nas jednego dnia z samego rana w swoim gabinecie. Z wielką sympatią i życzliwością odniósł się do chorego i zapewnił, że szpital nie tylko go przyjmie, ale również lekarze zrobią wszystko co w ich mocy, aby tę nogę wyleczyć. Kingsley w tym samym dniu trafił do szpitala, gdzie go zdiagnozowano i nakreślono plan leczenia. Pojawiły się niestety komplikacje w postaci choroby płuc, której diagnostyka trwała od marca do czerwca i wreszcie w lipcu mógł trafić ponownie do szpitala w Otwocku, gdzie zoperowano mu chorą nogę, oczyszczono kość z ropy, zlikwidowano przetokę, z której sączyła się ropa i zaaplikowano antybiotyk w postaci gwoździa umieszczonego przy kości.

 

Na wycieczce w Sandomierzu

Chciałam tu serdecznie podziękować pani Irence, za nieocenioną pomoc i również wsparcie, którego nieustannie nam udziela, za nieprzemijające zainteresowanie i wielką życzliwość i sympatię. Nigdy Cię nie spotkałam, moja droga przyjaciółko, i nigdy nie widziałaś ani mnie, ani mojej rodziny, ani Kingsleya...., ale to co zrobiłaś, nie tylko uratowało naszego przyjaciela, ale również dało nam wielką nadzieję na przyszłość. Jest to pomoc nieoceniona, której nigdy nie zapomnimy. Przesyłamy w Twoim kierunku mnóstwo dobrych myśli codziennie, życząc Ci nie tylko pomyślności i zdrowia, ale również pragnąć dla Ciebie szczęścia na każdy dzień.

Co będzie dalej?

 

Dziękujemy również panu profesorowi Jarosławowi Czubakowi za okazane serce i niesamowitą pomoc, jakiej nam udzielił. Zarówno pan profesor, jak i pan doktor, który wykonywał operację dali temu człowiekowi szansę na drugie życie. Gdyby nie oni, wróciłby do Nigerii, a tam by umarł z zaniedbania w wielkim bólu – nigdy nie byłoby go stać na wykupienie prywatnej operacji leczenia nogi.

 

Za nami dwie operacje i liczne wizyty w klinice w Otwocku. Ale to zaledwie początek, ponieważ całe leczenie potrwa około dwóch lat.


Długo? pewnie tak, ale warto, aby dać człowiekowi szansę na lepsze życie.

 

Daleko? Jeździmy każdorazowo około 5 godzin w jedną stronę... Ale i to warto, bo przecież trafiliśmy do jednego z najlepszych szpitali w Polsce, który zajmuje się właśnie tym typem ran.

 

Drogo? Oj drogo... Co chwila wyjazdy do Otwocka, a nie tylko paliwo kosztuje, ale również leki i artykuły pierwszej potrzeby, nie mówiąc o wyżywieniu, ubraniu, itp. Ale - jak pisałam w poprzednim poście - znalazło się kilka osób, które nam pomagają, nie tylko finansowo, ale również wspierają radą.


Teraz fundacja już działa, dlatego z tytułu tej pomocy możecie moi drodzy otrzymać benefit w postaci zwrotu kwoty darowizn przekazanych na rzecz fundacji po złożeniu PIT/O podczas rozliczenia z fiskusem. Otrzymacie z powrotem w całości kwotę przekazanych rocznych darowizn, jeżeli nie przekroczy ona 6% waszego podatku od dochodu.


Nasza Fundacja nie otrzymała jeszcze żadnej darowizny, ponieważ dopiero otrzymałam decyzję o wpisie do KRS i dopiero co założyłam konto bankowe, ale mam nadzieję, że wkrótce na koncie pojawią się pieniążki, które będę mogła przekazać na leki, dojazdy do klinik, koszty leczenia i utrzymania naszego podopiecznego w Polsce oraz na rzecz jego żony i czwórki małych dzieci, którzy pozostali w Nigerii, całkowicie zależni finansowo od ojca rodziny. A ojciec rodziny walczy o życie.

 

Przekaż datek na rzecz naszej Fundacji


Kinglsey jest pierwszym podopiecznym Fundacji, ale w miarę pozyskiwania środków będziemy również pomagać innym ludziom.

 A ja jestem prezesem zarządu fundacji, ale tak zielonym w temacie jak przysłowiowy szczypiorek na wiosnę. Jednak uwierzcie mi, szybko się uczę i z czasem nauczę się, jak prowadzić fundację. Wierzę, że wiele osób wesprze mnie radą.... Mam dwie cudowne osoby do pomocy, obie panie pracują w Radzie Fundacji, dzięki nim nie dałabym rady...

 Niektórzy pytają, czy potrzebna jest nam inna pomoc. Tak!!!!!. Najbardziej potrzebna nam pomoc prawnika, który doradziłby mi w sprawach cudzoziemców oraz w sprawach fundacji.

 Dziękuję jeszcze raz wszystkim Wam za wsparcie i wszystkie dobre słowa, które od was otrzymałam. To bardzo, bardzo pomogło.

Poniżej parę zdjęć nogi Kingsleya: po operacji chodzi o kulach, świetnie sobie radzi 🙂Jest radosny i szczęśliwy 🙂Ostatnie zdjęcie przedstawia rentgen jego operowanej nogi po przeszczepie kością biodrową, skorodowanej chorobą...





 większość lekarzy, gdy widzi te zdjęcia, pstryka fotkę telefonem, aby pokazać swym kolegom po fachu, bo jeszcze takiej kości nie widzieli.



#czlowiektakijakty

 

Komentarze

FaniManiPay