Hejt w Internecie - doświadczyliśmy i tego




Jeżeli czytasz ten post, to prawodopodbnie widziałeś moje ogłoszenie w Internecie, że poszukuję kogoś, kto odda za darmo hulajnogę elektryczną z przeznaczeniem dla osoby bezdomnej, która nie może chodzić po operacji, ale musi dostawać się do pracy.

Czy obraziłeś mnie komentarzem, tak jak zrobiło to dziesiątki innych osób?

Jeżeli tak, to ci wybaczam. 

Jeżeli nie, to dziękuję Ci za wrażliwość.

Znam swoją wartość i wiem, że to, co robię, jest wielką misją, w której pomagam choremu człowiekowi w potrzebie oraz jego rodzinie. Jedno głupie słowo nie może tego zepsuć.

Czy ten post Cię zszokował? A jeżeli tak, to dlaczego?

Bo bezdomny nie zasługuje na hulajnogę?

Bo bezdomni nie mogą pracować?

Bo ludzie po operacji nogi nie mogą jeździć na hulajnodze?

To wszystko są limity, które ustawiliśmy sobie w głowach

Ponadto hulajnoga to jedyne bezpieczne rozwiązanie. W naszej miejscowości nie ma hulajnóg na minuty, autobusy kursują tylko na głównych drogach, bo mieszkamy w małym miasteczku na Podkarpaciu. Ponadto na trasie, którą musi przebyc nasz Podopieczny, nie ma żadnych połączeń autobusowych. Musi mieć więc jakiś środek lokomocji. Nie ma prawa jazdy, auto odpada. Ponadto nie może zgiąć nogi, więc odpada również rower i skuter. Pozostaje hulajnoga i to jedynie elektryczna, żeby nie musiał się odpychać. Chodzenie 2 godziny dziennie dla człowieka z boląca nogą to mordęga. próbuję oszczędzić mu bólu.

Fundacja nie ma nawet własnego auta. Nie mamy czym go dowozić. Możemy natomiast zawalczyć dla niego o rozwiązanie, które zlimituje bol w nodze. 

Dlaczego? Bo to człowiek taki jak ty.

Przywykliśmy z pogardą patrzeć na ludzi w brudnych ubraniach, cuchnących, brudnych, często pijanych. W naszych oczach są bardziej szkaradni niż bezdomne psy. Zapominamy jednak, że to wciąż są ludzie.

Jesteś pewien, że kiedyś nie będziesz na ich miejscu? 

Nasz Podopieczny jest czysty i pachnie. Jest cały czas uśmiechnięty. Cieszy się, że dostał szansę na nowe życie. Zawsze umyty, wykremowany. Nie ma domu, fakt, dlatego mieszka w siedzibie fundacji. Śpi na sofie rozkłądanej w salonie. 


Kiedyś był oficerem policji, to wtedy go postrzelono, dostrzał strzał od tyłu w nogę, gdy pewnego dnia wracał po pracy do domu, w mundurze. Wtedy ktoś strzelił do niego od tyłu. Nie spodziewał się. Ale w Nigerii takie rzeczy się zdarzają. Ze względu na złą politykę kraju i niski poziom edukacji, ludzie zachowują się prymitywnie. Nie wszyscy, ci najubożsi sa najbardziej zdemoralizowani. 

Miał nadzieję, że w Polsce będzie pracował w fabryce. Niestety nie wyszło. Stara rana postrzałowa w operowanej kiedyś nodze odezwała się na nowo. Do dzisiaj walczy z przewlekłym, bakteryjnym zapaleniem kości i szpiku. Grozi mu amputacja nogi.  Walczymy, by ją ocalić.

Teraz jest możliwość, aby pracował. Pracuje dla fundacji, a fundacja świadczy usługi, z których cały dochód jest przeznaczony na utrzymanie i leczenie podopiecznego. Udziela lekcji konwersacji angielskich. Mówi ładnie i wyraźnie. Lekcje są niedrogie. To doskonała okazja, aby się "rozgadać" i przełamać barierę mówienia. Ale niektórzy klienci chca tylko lekcje face-to-face.Stąd konieczność, aby dojeżdżał do pracy.

Na trasie, którą musi przebyć kilka razy w tygodniu nie ma połączenia autobusowego. Jest za to prosta, asfaltowa droga techniczna niedaleko obwodnicy. Doskonała do jazdy hulajnogą. 
To dystans ponad 2 km - za długo aby iść dla człowieka, który niedawno miał operację. Bo boli, każdy krok czasem boli. Niestety nasz podopieczny nie ma prawa jazdy, więc nie dojedzie autem, na rower ani skuter nie wsiądzie, bo nie zegnie kolana. Zostaje jedynie hulajnoga i to tylko elektryczna - żeby nie musiał się odpychać.

Nie stać nas na zakup hulajnogi. Dlatego liczymy na darowiznę od kogoś, kto może sobie na to pozwolić. Jeżeli to ty jesteś tą osobą, bądź pewien, że twój dar zostanie wykorzystany zgodnie z założeniem, aby pomóc osobie chorej wyeliminować ból powstały przy długim chodzeniu. 

Nie mamy funduszy, którymi moglibyśmy operować. Nie mamy grantów, nie mamy sponsorów. Nie powstaliśmy bo jakaś firma chciała sobie odpisać darowiznę od dochodu. Nikt w nas nie inwestuje..... To smutne, prawda? 

Nie mamy doświadczenia pracy fundacyjnej. Nasza fundacja nie istniała wcześniej, nie miała zamiaru zakładać organizacji, bo juz mam pracę zawodową. Fundacja powstała, gdy pojawił się człowiek, któremu trzeba było pomóc. Kingsley. 

I to nie ważne, że czarny, nie ważne, że nie ma domu, nie ważne, ze chory. Ważne, że czlowiek. taki jak Ty, taki jak ja.


Tutaj przeczytasz całą historię Kingsley'a:

💗

PRZEJDŹ DO STRONY WIZYTÓWKI

💗

Komentarze

FaniManiPay