Pomyślałby kto, że go nie boli - znacie wy takiego mocarza, co mimo bólu w głos się śmieje??


Fundacja Człowiek taki jak TY

Chcemy uratować  życie  postrzelonego w nogę policjanta i opłacić naukę jego dzieci w Afryce.




W ostatnim wpisie opowiedziałam Wam o tym, jak dostaliśmy się do szpitala w Otwocku, gdzie Kingsley miał przeprowadzone już dwie operacje. Dwa razy noga była rozcinana aż do kości.

Podczas pierwszej operacji wyczyszczono kość i mięśnie z zalegającej ropy i wycięto ogniska zapalne, zlikwidowano przetokę, przez którą się sączyła ropa. Noga była porozcinana na całej długości uda aż do kolana. Następnie przez biodro włożono do kości gwóźdź śródszpikowy, który ma pomóc w stabilizacji nogi. Dzięki temu Kingsley będzie mógł normalnie chodzić bez ryzyka, że ta zjedzona przez ropę kość się złamie przy byle stąpnięciu.  

Na zdjęciu zamieszczam zdjęcie RTG nogi z zaznaczonym miejscem, gdzie okresowo będzie wymieniany nośnik z antybiotykiem. Historię Kingsley'a i jego leczenia możecie przeczytać w moich poprzednich postach.


Zaznaczony antybiotyk na nośniku zaaplikowany bezpośrednio do kości

 

Podczas drugiej operacji wymieniono antybiotyk, który znajdował się na nośniku przytwierdzonym do kości. W tym celu było konieczne ponowne rozcięcie nogi. Po każdej operacji był bardzo dzielny, nie chciał nam zawracać głowy, więc nie skarżył się na ból, dlatego też musiałam czujnie obserwować, czy wszystko z nim w porządku. Pomyślałby kto, że go nie boli - dokładnie takie sprawiał wrażenie. Nawet chodząc o kulach, krzywiąc się z bólu przy każdym kroku chciał codziennie pomagać nam w codziennych obowiązkach. I uśmiechał się cały czas, żartował, śmiał się w głos z radości - tak, jakby to zrastające się ciało go nie bolało. Dziw nad dziwy.

 Aktualnie Kingsley czuje się coraz lepiej, ale wciąż walczy z bólem. Przed nim kolejne zabiegi i operacje, których terminu na razie nie znamy. Wszystko zależy od tego, czy antybiotyk zaaplikowany do kości zwalczy bakterię, która się tam zapanoszyła, bakterię u nas zupełnie niepopularną. Całokształt leczenia potrwa około dwóch trzech lat, a wszystko będzie zależało od tego, czy bakteria zniknie.

 

Zawsze uśmiechnięty :)

 

Chciałam podziękować z całego serca całemu zespołowi oddziału 1C w Ortopedycznym Szpitalu Klinicznym im. A. Grucy w Otwocku za pełną troski opiekę nad moim podopiecznym. Szczególnie dziękuję dyrektorowi kliniki, profesorowi Jarosławowi Czubakowi, którego wsparcie i prowadzenie widzę wyraźnie w każdej decyzji przekazywanej mi przez zespół lekarski. Dziękuję lekarzowi prowadzącemu, który przeprowadził już dwie operacje na nodze i który najpewniej będzie przeprowadzał kolejne. Dziękuję również cudownym pielęgniarkom, za ich profesjonalną pracę, za życzliwość i dobre rady. Mimo bariery językowej, panie są niesamowicie pomocne, niezmiennie okazują wiele empatii i wsparcia, zawsze dbają aby pacjent miał świeżą wodę do picia i nawet po operacji troszczą się, aby mu pomóc naładować telefon.

Nie potrafię znaleźć słów, które mogłyby wyrazić moją wdzięczność wszystkim ludziom, którzy przyczynili się do tego, że na czas udało się zrobić operację i że są perspektywy wyleczenia.


Nauka odśnieżania

 

Lilu , Małgosiu, Iko…,  gdybym mogła włożyć wam korony na głowy, to zrobiłabym to tutaj i teraz. Dzięki Wam tak wiele dobra zostało poczynione. Pamiętacie tę scenę z "Władcy Pierścieni. Powrót Króla", gdy czterej hobbici przychodzą na koronację króla w Gondorze i chcą mu się pokłonić, a król z całym dworem klęka przed nimi? Dla mnie wy stoicie teraz na ich miejscu, tak, wy!!! Tak mi się właśnie przypomniała ta scena.... i właśnie przyszło do głowy, że nie trzeba być ministrem, prezesem, nie trzeba być bogaczem, ani właścicielem dużej firmy. Można być takim zwykłym zwyczajnym człowiekiem, takim zwyczajnym, jak zwyczajni byli ci hobbici w oczach swoich pobratymców, a mimo to można zmienić świat na lepsze. Dobre serce ma większą moc niż pękaty portfel.


Na zakupach w Rzeszowie

 

Dziękuję również moim przyjaciołom i wszystkim tym, którzy pomogli nam w drobnych sprawach, dziękuję za słowa wsparcia i rady.

 Teraz czas aby napisać o problemach, bo niestety mnoży się ich więcej i więcej. Największym z nich jest brak możliwości znalezienia pracy choć na pół etatu dla naszego podopiecznego - a musiałaby to być praca siedząca, bądź zdalna, chałupnicza lub typu call centre - ponieważ ze względu na częste operacje nogi niestety Kingsley nie jest w stanie obecnie w żaden sposób samodzielnie dojeżdżać do pracy. Poprzednia umowa o pracę właśnie się kończy i nie ma możliwości jej kontynuowania ze względu na niezdolność do ciężkiej pracy fizycznej.  

 Sytuacja jest coraz poważniejsza i spędza nam sen z powiek. Brak pracy uniemożliwi dalszy legalny pobyt w Polsce, a przede wszystkim nasz podopieczny straci ciągłość ubezpieczenia zdrowotnego, co uniemożliwi dalsze leczenie.... a to się może skończyć utratą nogi lub nawet życia - jeśli będzie zmuszony wrócić do Nigerii...

 Sytuacja jest o tyle trudna, że nie może się on ani zarejestrować jako bezrobotny, ani nie ma możliwości uzyskania renty, nie przysługują mu żadne prawa należne obywatelom Polski i Uni Europejskiej. Jeżeli nie będzie pracował, nie będzie miał prawa aby tutaj mieszkać i być tutaj leczonym.

 Aby zapobiec deportacji zdecydowałam się go zatrudnić w swoim gospodarstwie domowym. Od teraz więc na naszym stole będzie dominowała kuchnia afrykańska. To po to by kupić więcej czasu – polskie prawo i urzędy nie znają litości…


Zabawa w puszczanie baniek mydlanych

 Nadal jednak szukamy dla niego pracy, w której mógłby pracować i czuć się potrzebny. Jeżeli więc ktoś taką pracę ma i zgodziłby się zatrudnić obcokrajowca, który nie mówi po polsku, który nie może stać przed wiele godzin i który nie może dźwigać, to bardzo proszę o kontakt.

#czlowiektakijakty

 

 

Komentarze

FaniManiPay