Apel o pomoc

 Witam wszystkich.

Usiłuję pomóc cudzoziemcowi, którego zabija infekcja nogi.

Prześlij DATEK na rzecz FUNDACJI CZŁOWIEK TAKI JAK TY alby pomóc mi FINANSOWO w tym zadaniu.

Mieszkam niedaleko Rzeszowa. Jestem prezesem nowo powstałej fundacji „Człowiek taki jak TY”, którą założyłam bez wsparcia jakichkolwiek firm czy organizacji, aby pomóc człowiekowi, który prawie umarł z zaniedbania. Fundacja ma na razie puste konto bankowe i brak jakichkolwiek narzędzi pracy: nie mamy nawet komputera do pracy, drukarki, ksero, nie mamy samochodu, nie mamy lokalu na biuro, nie stać nas na wydrukowanie wizytówek, czy nawet na wyrobienie pieczątki, nie stać nas na księgowego ani na pomoc prawną. Jestem jedynym pracownikiem fundacji pracującym na zasadzie wolontariatu, bez czerpania jakiegokolwiek zysku. Szukamy darczyńców indywidualnych, a także firmy, które chciałyby zainwestować w rozwój naszej organizacji i zarazem pomóc naszemu podopiecznemu. Na dzień dzisiejszy nie mamy pomocy znikąd, a niezwłocznie jej potrzebujemy. Proszę, pomóżcie nam dotrzeć do darczyńców, którzy wsparliby rozwój fundacji i pomogli uratować życie Kingsley’a. Fundacja „Człowiek taki jak TY” z wielką wdzięcznością przyjmie datek pieniężny, ale także komputer, drukarkę, czy inny sprzęt, czy samochód, w którym będzie można przewieźć człowieka, który nie może zgiąć nogi.

Cudzoziemiec, o którym pisałam na wstępie, przyjechał do nas na kwarantannę zaraz po przylocie do Polski z Nigerii troszkę ponad rok temu. To jego pierwsza wiza pracownicza. Miał zostać u nas 2 tygodnie, a wyszło, że mieszka u nas już ponad rok. Nie posiada swojego pokoju w naszym domu, śpi na sofie w salonie. Miał jechać do pracy w fabryce w Warszawie, a zamiast tego prawie umarł z gorączki i infekcji w prawym udzie. Okazało się, że miał kiedyś postrzał w nogę podczas pełnienia służby policyjnej w Nigerii, podczas którego kość udowa została zupełnie strzaskana. Ponieważ w tym kraju nie ma publicznej służby zdrowia, wziął bajoński kredyt by uratować nogę przed amputacją – wykonano dla niego operację transplantacji kości z jego własnych bioder. Niestety niedługo po operacji noga zaczęła mocno boleć, a po przylocie do Polski spuchła jak balon i pękła tworząc przetokę, przez którą wydobywała się cuchnąca ropa. Gorączka wzrosła do 41’C, a on tracił przytomność z bólu. Takiego go znalazłam następnego dnia po przylocie, gdy nie reagował na moje prośby, by przyjść na śniadanie. Razem z mężem i przyjaciółmi znaleźliśmy lekarza ortopedę, który już następnego dnia obejrzał jego nogę. Po oględzinach pacjenta, blady, cichym głosem, mówił nam: „Odeślijcie go do Nigerii tak szybko jak się da, jeśli nie chcecie mieć problemów. On wam może umrzeć w nocy.”

Nie odesłaliśmy, bo przecież jesteśmy cywilizowanymi ludźmi żyjącymi w kraju, gdzie ratuje się koty z piwnic i gdzie kupuje się karmę dla psów w schroniskach. Chcieliśmy mu pomóc, bo wiedzieliśmy, że tak trzeba. Jak moglibyśmy po prostu umyć ręce i kazać człowiekowi wynosić się z naszego domu, wiedząc, że pewnie gdzieś tam umrze z gorączki? Albo z zimna – bo przecież wydał majątek na bilet lotniczy, a nie zdążył nic zarobić…  

Na początku leczyliśmy go za własne pieniądze, ale po jakimś czasie koszty przerosły nasze wyobrażenia. Jeździmy z nim do Warszawy, bo tylko tam lekarze podjęli się operacji na zniszczonej nodze. Kość była całkiem zjedzona przez ropę i bakterię, została tylko skorupa, dziurawa w wielu miejscach. W starej pooperacyjnej bliźnie powstał samoistny otwór, przez którą oczyszczała się noga wydalając nadmiar cuchnącej wydzieliny. Lekarze nie dawali mu wielkich szans na wyleczenie, ale dali szansę na przeżycie. Leczenie trwa już rok i będzie trwało jeszcze dwa lata – orientacyjnie.

Wiele osób nam mówi: ale macie problem, po co trzymacie u siebie tego człowieka, odeślijcie go do Nigerii. Ale nikt z tych ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, że bakteria w nodze zabije go w ciągu kilku miesięcy, a gwóźdź śródszpikowy, który lekarze z Otwocka włożyli do nogi musi zostać wyjęty. Wiele osób mówi: ja bym nie pozwolił obcemu mieszkać w moim domu, a już na pewno nie traciłbym na niego moich pieniędzy i mojego czasu – ale i to się łatwo mówi, gdy się nie zna powagi sytuacji. Nikt też nie zdaje sobie sprawy, że jeśli on straci nogę, a co za tym idzie, zdolność do pracy, albo jeśli straci życie, to umrze też pięć innych osób – ale to już z głodu. Jego żona, jego czwórka małych dzieci i jego stara schorowana matka. Oni nadal są w Nigerii, licząc na jakikolwiek grosz od żywiciela rodziny, aby kupić ryż do jedzenia, leki, opłacić czesne za szkoły. Kinglsey chce, aby jego dzieci umiały czytać i pisać, chce, aby jego matka była zdrowa i miała co jeść. Ale to nie takie łatwe w kraju, gdzie płaci się za każdą wizytę u lekarza, za każdą szkołę, gdzie nie ma karetek pogotowia ani karetek straży pożarnej. W kraju, który wysyła swoich policjantów na służbę w piekło zamieszek i strzałów z broni palnej, ale który nie zapewnia leczenia po wypadku na służbie, nie wypłaca zasiłków tym, którzy stracili kończyny, ani wdowom, których mężowie ponieśli śmierć podczas wypełniania rozkazów przełożonych.

Zaledwie parę tygodni temu zaczęła istnieć fundacja „Człowiek taki jak TY”. Na jej założenie wydałam pieniądze dorobione na „nadgodzinach”. Zbieramy na leczenie Kingsleya oraz na zapomogę dla jego rodziny. Jeśli znajdziemy darczyńców, będziemy chcieli Kingsleya zatrudnić w organizacji, ponieważ jest to dla niego jedyna szansa na legalny pobyt w Polsce – musi mieć pracę, bez tego otrzyma decyzję o konieczności wyjazdu. Od miesięcy bezskutecznie szukamy dla niego pracy, ale niestety żadna firma nie chce mieć pracownika, który z powodu urazu nogi nie może stać przy taśmie produkcyjnej, nie może dźwigać i dodatkowo nie mówi jeszcze po polsku. Szukamy pomocy i darowizny na rozwój naszej fundacji. Bądź tym, który pomoże i prześle datek.

Relację z prób ratowania Kingsleya możecie przeczytać w „Historii, która się jeszcze nie kończy”, którą opublikowałam na blogu i którą będę uzupełniać w miarę upływu czasu. Może kiedyś będzie z tego książka.

Możecie ją przeczytać tutaj

Kingsley Temitope Idiaru


Komentarze

FaniManiPay